Pamiętacie jak kilka miesięcy temu byliśmy zachwyceni jesiennym menu w Luganie? Tym razem zostaliśmy zaproszeni na przetestowanie menu wiosennego. Wraz z nowym menu pojawił się nowy wystrój w ramach Lugana Aperto. Lekkie radosne dekoracje nawiązujące do owoców morza widać na wejściu i nad stołami.
Ale najważniejsze jakby nie patrzeć jest jedzenie. Więc zaczynamy. Na początek przystawki.
Jako pierwsze zaserwowano nam krewetkę tygrysią owiniętą w pikantne salami spianata. Do tego mus czosnkowy i cytrynowy oraz pomidorki. Całość aromatyczna, lekko pikantna i zaostrzająca apetyt. Jak dla mnie krewetka mogłaby być krócej smażona. Ale to uwagi które stawia się lokalowi co do którego ma się coraz wyższe wymagania. A jesienne menu podniosło poprzeczkę wysoko.
Drugą przystawką była impresja na temat sałatki caprese. Mozarella di bufalla podana z sosem bazyliowym, galaretką z octu balsamicznego i kolorowymi pomidorkami. Całość niezwykle spójna i smaczna… mimo braku zapowiedzianego chutneya pomidorowego… wpadki czasem zdarzają się nawet najlepszym 🙂
Czas na konkrety. Na pierwszy ogień risotto frutti di mare. Perfekcyjne krewetki, mule i ośmiornica. I nic więcej nie trzeba o nich pisać – trzeba spróbować. Podane na mocno szafranowym risotto, które mogłoby być trochę bardziej miękkie i płynne, bo niestety stawiało opór zębom 🙂
Jako kolejne danie podano nam filet z halibuta z ziołami, na risotto milanese, z sosem pomarańczowym i sałatką z ogórka, fenkułu i grejpfruta. Po raz kolejny trzeba przyznać, że to miejsce gdzie rządzą ryby i owoce morza. Halibut delikatny, świetnie zbalansowany z przyprawami, risotto doskonałe. Sałatka aromatyczna i orzeźwiająca. Świetne danie na wiosenno-letnią kolację. Podobnie jak przystawki, halibut podany był z Gavio di Gavi – białym winem ze szczepu cortese produkowanym w Piemoncie. Delikatne nuty brzoskwiniowe, cytrusy, duża mineralność wina była świetnym uzupełnieniem dań.
Jako, że nie samymi rybami człowiek żyje jako kolejne danie główne dostaliśmy konfitowane udko z kaczki, podane na pęczaku, z puree z groszku, marchewką, gruszką i blanszowanymi liśćmi brukselki. Do tego aromatyczny demi-glace złamany nuta pomarańczy. Dla wielbicieli mięsa będzie to świetne danie, z bogactwem przenikających się aromatów. Kaczka miękka i rozpadająca się, warzywa chrupiące i aromatyczne. Pęczak nie jest naszą ulubiona kaszą, więc tutaj nie oceniamy – na szczęście nie przeszkadzał 🙂 Do kaczki zaserwowano nam znane już z poprzedniej degustacji Primitivo. Nie będziemy się więc nim zachwycać po raz kolejny – polecamy spróbować.
Na zakończenie wieczoru podano deser, którym były lody z białej czekolady i brandy podane na czedoladowym „mazie” z czerwonym pieprzem i tiulowym ciastkiem kakaowym. Nie lubimy deserów. Ten jednak zjedliśmy ze smakiem i to nie tylko ze względu na dużą ilość bandy w lodach 🙂 całość deseru robi znakomite wrażenie.
Reasumując – na wiosnę warto wpaść do Lugany. Poziom cenowy mógłby być trochę bardziej przystępny, ale zakładając świeżość i jakość składników, miejsce i jakość podania – czasem warto się wybrać.