Dziś będzie trochę po hiszpańsku. Co prawda ziemniaki to bardzo polskie warzywo, a zapiekanka z ziemniakami i jajkiem w niejednym domu jest znana jako potrawa domowej kuchni, ale to Hiszpanie wypromowali tortillę zarówno u siebie w kraju jak i na świecie.
Dlaczego tylko trochę po hiszpańsku? Bowiem zamiast smażyć ziemniaki na tłuszczu a potem zapiekać całość na patelni, ułatwimy sobie życie, by nie ryzykować, że niewprawnemu kucharzowi przekładana masa ziemniaczano-jajeczna wyląduje na podłodze. A przy okazji będzie zdrowiej.
Zaletą hiszpańskiej tortilli jest to, że smakuje zarówno na zimno jak i na gorąco, może więc stanowić niedzielne śniadanie, obiadową przystawkę czy też, pokrojona w kostki i nakłuta na wykałaczki, być przekąską na przyjęciu. Z racji swej struktury będzie bez wątpienia znakomicie wyglądać.
Podstawą potrawy sa ziemniaki, jajka i cebula. Potem obowiązuje wolność dodatków – wrzucamy to, na co mamy ochotę, pamietając jednak, że nie zawsze dobre z dobrym będzie dobre (kto chce się przekonać, że nie wszystkie połączenia sa dobre – niech dorzuci do tortilli np. śledzia 🙂 ).
Składniki:
- kilka dużych ziemniaków ugotowanych na półtwardo
- 1 duża cebula
- pół puszki fasoli czerwonej
- 1 papryka (czerwona lub żółta dla dodania koloru)
- 1 mała cukinia
- 6-8 jaj
- 1 łyżka śmietany
- sól, pieprz
Przygotowanie:
Z ziemniakami możemy postąpić dwojako – oryginalnie surowe ziemniaki kroimy w plastry 2-3mm i szklimy na patelni na złocisty kolor. Jeśli mamy ugotowane, możemy po prostu je pokroić w plastry i odłożyć do miski. Następnie do miski dorzucamy fasolę, paprykę, pokrojoną w plasterki cukinię. Cebulę szklimy na patelni i dorzucamy do całości.
Jajka ubijamy, dodajemy śmietanę, doprawiamy solą i pieprzem i wlewamy do miski. Całość mieszamy delikatnie. Tradycyjnie w Hiszpanii masę taką wylewa się na patelnię, po czym, gdy się upiecze, przewraca na drugą stronę, za pomocą talerza. Trzeba do tego mieć patelnię wielkości talerza i robiąc tortillę na większą liczbę osób, czynność powtarzać. Jeśli ktoś chce, polecam tradycyjny sposób. Ja, z racji lenistwa i niechęci do brudzenia dodatkowego talerza, przekładam do żaroodpornego naczynia – tak, by warstwa miała nie więcej niż 5 cm.
Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na jakieś 40 minut (wiadomo, że każdy piekarnik ma swoje fanaberie, więc trzeba uważać i czasem zaglądać, czy się dopiekła). Gotową tortillę wyciągamy i pozostawiamy do wystygnięcia.
Najlepiej smakuje dnia następnego, wtedy tez znacznie lepiej się kroi niż wyciągnięta prosto z piekarnika.
Tym, którym w potrawie zabrakło mięsa, proponuję dorzucić pokrojone w plasterki chorizo.