Jeśli chodzi o wędzenie to przepadliśmy z kretesem. Nie wyobrażamy sobie innej wędliny niż uwędzona samodzielnie. Zapewne podzielimy się z Wami już niedługo opisem naszych zmagań z wędzonymi szynkami, schabami i innymi.. Ale absolutnym odkryciem sezonu są dla nas wędzone białe sery. Na początku nie bardzo wiedząc co i jak, wzięliśmy pierwsze z brzegu – popularne półtłuste klinki. Okazało się, że trzeba bardzo uważać bo mają tendencję do rozpadania się. Znacznie lepiej sprawdzają się serki typu włoskiego – robione na wzór ricotty. Mają one również po uwędzeniu bardziej kremową konsystencję. Ale i jedne i drugie są znakomite, sama zaś procedura produkcji jest nieskomplikowana. Potrzebujemy wędzarni z siatką / rusztem na którym możemy położyć nasze sery. Kupujemy (lub sami robimy – zamierzamy niedługo podjąć także i to wyzwanie) serki typu włoskiego lub serki półtłuste – od razu radzimy kupić więcej, niż Wam się wydaje, że będzie potrzebne. Gotowe serki mają zadziwiającą zdolność dematerializacji 🙂 Dzień przed wędzeniem przygotowujemy solankę – na litr wody rozpuszczamy 60g soli kamiennej. W takiej zalewie umieszczamy serki i odstawiamy do lodówki na 24h. Następnego dnia wyjmujemy sery z solanki i osuszamy. My osuszaliśmy około godziny bezpośrednio na kratce nad otwartą wędzarnią. Jeśli mamy ochotę obsypujemy sery suszonymi ziołami, papryką, lub czymkolwiek na co mamy ochotę. My na przykład obtoczyliśmy część serów w mieszance suszonych pomidorów, czosnku i bazylii.
Zamykamy wędzarnie i w temperaturze 55-60 stopni wędzimy około 6 godzin. My wędziliśmy drewnem bukowym, daje piękny aromat. Następnym razem spróbujemy dodać drewna wiśniowego. Gdy serki są gotowe – należy je delikatnie zdjąć z rusztu i odłożyć by wystygły. I tu jest najtrudniejszy etap wędzenia – trzeba się powstrzymać by nie spróbować wszystkich po kolei 🙂
Niestety przy pierwszym wędzeniu nie wszystkie sery dotrwały do dnia następnego – przecież musieliśmy sprawdzić czy aby nie mdłe!
Istnieje bardzo duże ryzyko, że jak raz uwędzicie sery to uzależnicie się tak samo jak my i bardzo obojętnie będziecie przechodzić obok sklepowych produktów. Smacznego 🙂